środa, 14 września 2016

Rozdział 12 - część 2

 W poprzednim rozdziale: 
- Dobra będę cicho! - udaję, że zasuwam niewidzialny suwak. - Ale wiesz...- uśmiechnęłam się zadziornie. - Miałam jednak nadzieję, że coś między wami będzie - wzdycham. Moja przyjaciółka posyła mi zabójcze spojrzenie. - No co! - podnoszę ton. - Mam nadzieję, że kiedyś się zejdziecie - odwróciłam wzrok udając obrażoną, ale po chwili i tak spojrzałam się na zielonooką. Była ona lekko zarumieniona.
*******
- Dziewczyny, idziemy - powiedziała odwracając się na pięcie. - A ty Alicjo pożałujesz - usłyszałam jej szept, kiedy przechodziła koło mnie.

*******

-Ja pożałuje? - myślę spoglądając na oddalającą się sylwetkę złotowłosej zołzy. - Może być, to prawdą jeżeliby zjednoczyła się ze swoją kuzynką Elis - zadrżałam. - Oj, ale byłoby niebezpiecznie - przygryzłam dolną wargę.
- Alicja - spoglądam na Kastiela, kiedy kładzie mi na bark swoją dłoń. - Co ci powiedziała ta suka?
- Powiedziała mi - przerwałam. - Uwaga cytuje...- chrząknęłam. - ,,A ty Alicjo pożałujesz" - powiedziałam przedrzeźniając jej głos.
- A ta wredna...
- Kastiel, chyba nie chcesz powtórzyć wcześniejszej wypowiedzi? - przerwałam mu i się zachichotałam. - Nie gadaj, że teksty ci się skończyły - uśmiechnęłam się podstępnie.
- Jakiej wypowiedzi - złożył ręce na klatce piersiowej.
- Przepraszam źle się wyraziłam - spojrzałam mu w oczy. - Ostatniego słowa, przedostatniego zdania~
- Czemu mi zabraniasz mówić tego słowa - zbliżył się do mnie. - W końcu ona jest wredną su - przerwał (ponownie), gdyż nadepnęłam mu z całej siły na nogę, ale pomimo tego, ten nie dawał po sobie poznać, że go to boli. No przyznam wam, trochę mnie tym wkurzył, gdyż liczyłam na przynajmniej małe ,,ała" z jego strony, a teraz przez niego część mojej duszy należącej do sadystki nie została zaspokojona.
Nadepnęłam mu na nogę jeszcze raz, ale zero reakcji. Na moim czole pojawiła się pulsująca żyłka, ale potrzymałam się od ponownego ,,torturowania" i odwróciłam się na pięcie obrażona.
- Alicja - zero odzewu z mojej strony. - Alicja - powtórzył głośniej, ale nadal nic. - Alicja!!! - wydarł się, ale pomimo tego nadal go ignorowałam. Po krótkiej chwili czerwonowłosy wzdycha. - Może ty wiesz co jej odpiło - spogląda na załamaną Coco.
- Niestety wiem - szepczę, chłopak podchodzi do niej i zaczynają swoją ,,prywatną" rozmowę.
- Że co!? - wydziera się Kastiel, a następnie śmieję się wniebogłosy. Spoglądam na niego przez ramię zaciekawiona i wtedy nasze oczy się spotykają. - Nie wiedziałem, że w tobie drzemie dusza sadystki - uśmiecha się szczęśliwie, zamykając przy tym oczy. Moje serce od razu szybciej zabiło, zaś na polikach pojawiły się ogromnie rumieńce. Spojrzałam się przed siebie, aby ukryć moje zażenowanie.
- Muszę coś załatwić, więc papa - powiedziałam podenerwowana, idąc szybkim tempie przed siebie. Pozostawiając Coco z Kastielem samym.
Czemu moje serce znów przez niego szybciej zabiło? - to pytanie roznosiło się echem po mojej głowie. Możliwe, że znam odpowiedź, ale zbyt bardzo jej się boję...boję się, że przez nią całe dotychczasowe życie może się zmienić, że mogę stracić wszystko.

*******
Coco

Po tym jak moja niebieskowłosa przyjaciółka zostawiła mnie samą z tym czerwonowłosym idiotą, bez słowa się z nim rozstałam i poszłam do pokoju gospodarza, gdzie miałam zaczekać za Natanielem. Kiedy weszłam do środka nikogo nie było, więc usiadłam na krześle przy stole pogrążona w myślach.
- Ali znowu się dziwnie zachowuje, jestem pewna, że ZNÓW coś się stało - rozglądam się po pomieszczeniu. - Jestem pewna, że Amber coś jej powiedziała - posmutniałam wzdychając, po kilku sekunadach polelapałam się po polikach, gdyż zdecydowałam się pozbyć choć na chwilkę tego zaniepokojenia i smutku. - Może coś poczytam - wstałam, podchodząc do półki, gdzie znajdowała się moja książka medyczna. Próbowałam ją dosięgnąć, ale za żadne skarby nie mogłam jej do sięgnąć.
Nie potrzebie prosiłam Nataniela, aby ją tam kładł.
- Jest! - krzyknęłam w myślach, łapiąc książkę.
Trzymając ją w dłoni, zachwiałam się lądując na ziemi. O mało co przedmiot, jakże to rozległej wiedzy, nie wyleciała mi z dłoni. Szybko ją złapałam, wzdychając z ulgą. Zrobiłam kilka kroków w stronę okna, ustałam na małym schodu, zwrócona w stronę okna. Otwierając książkę na rozdziale o rzadkich chorobach, zaczęłam ją czytać. Pech czy szczęście doprowadził mnie od razu do choroby Ali, niestety mało było o niej wiadomo.
- Chocolatte - usłyszałam swoje imię i poczułam czyjeś dłonie, na swoich. Zdziwiona i zarumieniona spojrzałam się na Nataniela, uśmiechając się szeroko. - Co czytasz? - spytał się spoglądając na książkę z rumieńcami.
http://www.massivedrive.pl/images/2016/09/11/comissionamoursucrenathanielandsucretbydalumoonie-da2pixm.jpg
(Wybaczcie za tło i za Coco, która mi trochę nie wyszła XD*)

Nic mu nie odpowiedziałam, tylko w milczeniu spoglądałam jego piękne miodowe oczy, a on w moje.

***********************************************************************
Na początek bym chciała was przeprosić, że rozdział jest krótki i za to, że tak długo czekaliście, ale niestety zaczęły się sprawdziany (tak już ;-;), prace domowe itp.
Shiro: Obiecaj im, że następny rozdział będzie dłuższy~!
Obiecuję z ręką na sercu~
Bez dłuższego przedłużania pozdrawiam ^^
Shiro: Ja również pozdrawiam :)
PS wiem, że było mało Kasa, ale nie mogłam zmieniać tego co mam zaplanowane ;)
*grafika jest na podstawie jednego z artów, oryginał znajdziecie po kliknięciu na obrazek.
Był to prezent dla prawdziwej Coco XD

2PS nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, gdyż jestem chora...tak już T^T