wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział 11 - część 2

 W poprzednim rozdziale:
Przyśpieszam, kiedy już jestem blisko swego domu, zaważam, że przed moim domem stoi Ona...Ta, która niegdyś wywołała burzę w mym życiu. Kiedy mnie zauważa, uśmiecha się szczęśliwie, otwiera furtkę od mojej posesji i wchodzi przez nią. Wbiegam na swój teren i zauważam ją stojącą przed drzwiami. Oj...to na pewno nie skończy się dobrze.
Zaciskam pięści i spoglądam na nią wściekle, zaś ona nadal się uśmiecha. 

*******
 Ale pomimo tego wszystkiego, wciąż jestem ciekawa, dlaczego ta trójka się kłóciła i co chciała od niego kuzynka Amber i Nataniela. Coś czuje, że przez nią będą niezłe kłopoty...

*******

Po dzwonku na przerwę, poszliśmy pod klasę, gdzie miała się odbyć druga godzina lekcyjna. Przed nią stała cała nasza paczka. Gdy tylko nas zauważyli, wszyscy ruszyli w naszą stronę.
- Kastiel gdzie byłeś z Alicją? -spytał się nas ze stoickim spokojem na twarzy Lysander. Nie wiedząc co mam powiedzieć spojrzałam się błagalnie na Kasa, który gdy tylko skapnął się, że na niego spoglądam, przytaknął wzdychając.
- Musiałem załatwić coś ważnego, a ta mała istota mi w tym pomagała - położył mi dłoń na głowę i (znowu) zaczął mnie czochrać.
- Nawał mnie ,,małą istotą" - wyszeptałam, naburmuszona, nadymając policzki i odwracając wzrok. Wszyscy z niewiadomego mi powodu zaśmieli się ze mnie, zaś ja zdziwiłam się.
- A co konkretnie musiałeś załatwić? - przyjaciel czerwonowłosego złożył ręce na klatce piersiowej.
- Wiesz co - zaczął rozglądać się a to w prawo, a to w lewo, szukając jakieś wymówki - właśnie mi się coś przypomniało! - zaczął się od nas oddalać.
- Co ci się przypomniało! - krzyczy białowłosy do oddalającego się przyjaciela.
- Muszę wziąć książki z szafki! - krzycząc to znikł nam z oczy.
- Ah~- wszyscy zdychają z rezygnacją, oprócz mnie.
- Czemu wzdychacie? - pytając przechylam głowę  w bok.
- Jeszcze się pytasz? - szepcze załamany Nataniel, robiący załamkę. - On w tej szafce nie ma żadnych książek - wzdycha.
- Że co? - spoglądam na niego szokowana. - A to mały - powiedziałam wolno ze złością, zaciskając dłoń w pięść, podnosząc ją na wysokość głowy. Byłam na niego tak zła, że aż moje zęby zgrzytały.
- Spokojnie Ali - Coco kładzie mi dłoń na bark, gdyż tym gestem chciała dodać mi otuchy i mnie lekko uspokoić. Na szczęście to troszeczkę pomogło.
- Właśnie! - przez mój krzyk, wszyscy podskoczyli do góry.  - Powiecie mi więcej o tej dziewczynie - mówię to zdanie cicho, gdyż che, aby tylko ludzie z mojej paczki mnie usłyszeli.
- Nic o niej nie wiem - mówi z uśmiechem Coco.
- Tyle to ja wiedziałam - mój głos jest poważny.
- No Ali! - krzyczy piskliwym głosem. - Czemu to powiedziałaś tak poważnie? - składa ręce na klatce piersiowej, spoglądając na mnie z wyrzutem.
- Wybacz, ale jestem wkurzona przez Kastiela - przewracam oczami. - Dopiero początek dnia, a już mnie na maksa wpienił - nadymam policzki, zaś Rozalia wybuchła głośnym śmiechem.
- Wku...rzył cię, booo jeeesteś zazdrooosnaa - wyjąkała przez śmiech, łapiąc się za brzuch. Kiedy to usłyszałam, wolałam zostawić ten komentarz bez odpowiedzi.
- Więc ktoś coś o niej wie? - uśmiechnęłam się sztucznie i słodko, zamykając przy tym oczy.
- Niestety wole się nie wypowiadać na jej temat - spojrzałam się smutna na Nata, ale ten gdy tylko zauważył moje oczy, odwrócił swój wzrok zakłopotany. Cóż nie będę go zmuszała, aby mi powiedział coś o swojej rodzinie.
- Ja już ci powiedziałam co wiem - białowłosa podniosła otwarte dłonie na wysokość swej ślicznej buźki. Następnie spoglądam z oczekiwaniem na bliźniaków.
- Niestety my nic nie wiemy - wzdycha Armin.
- Przecież wiesz, że my tu nie chodziliśmy od pierwszego roku, tylko do drugiego - uśmiecha się Alexy.
- No tak zapomniałam - strzeliłam sobie lekkiego facepalma.
- A ty Lysander coś wiesz? - spoglądam na różnookiego. W trakcje wpatrywania się w jego oczy coś zauważyłam.  
-Może coś wie? Niestety moje przypuszczenia były błędne, gdyż ten przecząco pokręcił głową. Kurcze! Czyli mi się tylko przewidziało.
- Do jasnej anielki - nadymam policzki, tupiąc nogą. - Nikt nic nie wie i do tego kopiuje zachowanie Cococuś - mówię łapiąc się za tył głowy, upadając na kolana. O nie...nagle zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. Szybko przeniosłam wzrok na moją przyjaciółkę, która spogląda na mnie wzrokiem typu ,,Co ci dzisiaj jest?" - Pseprasiam - mój głos był jak u małego dziecka.
Blondynka cały czas spoglądała na mnie poważna, serce przyśpiesza mi ze strachu, gdyż zaczęłam się bać, że mi nie wybaczy tego co powiedziałam.
Wszyscy milczą czekając na rozwój wydarzeń.
- Hihi - zaczęła się po cichu śmiać, zaś mnie zatkało. - No przecież wiesz, że ci wybaczę - uśmiechnęła się promiennie.
Na jej słowa odetchnęłam z ulgą.
- Co to za zebranie przed klasą? - wszyscy spojrzeli się za mnie. Zaskoczona odwróciłam się na pięcie i ujrzałam Kentina.
- Kenuś! - krzyknął Alexy rzucając się na zielonookiego. Niebiesko-włosy by go dorwał, gdyby nie zrobił uniku. - Czemu zrobiłeś unik - spogląda na niego ze smutkiem - jesteśmy przyjaciółmi! - zrobił oczka typu kota ze Shreka.
Po mojej i Kentina głowie spłynęła animowska kropelka.
- Haha - wymusiłam, lekko zdołowana, swój śmiech.
- Bracie robisz mi siarę - podszedł do swojego bliźniaka Armin.
- Ale on odrzucił moje przywitanie - spojrzał się na swojego brata ze smutkiem. Czarnowłosy przykucnął zamykając oczy. Następnie położył swoją dłoń na jego bark.
- Posłuchaj mnie - nagle wokół nich pojawiła się olśniewająca aura. - Kiedyś go zdobędziesz stary - wyszeptał. - Ale pamiętaj! - wstał na równe nogi - najpierw prawo, prawo, lewo, prawo, a potem kliknij na padzie życia Y, X, Y, potem RT, a na samym końcu B i będziesz miał gwarantowaną wygrane! - podniósł kciuk do góry, uśmiechając się słonecznie.
- Czy to braterska przyjaźń - wyszeptałam zachwycona tym jak Armin wspiera Alexy'ego.
- Ali...spokojnie - powiedziała zdołowana moim zachowaniem Coco, kładąc mi dłoń na bark.
- Co tu się właśnie stało? - spojrzeliśmy się na szokowanego brązowowłosego. - A tak pro po? - potrząsnął głową i znów stał się poważny. - Czemu jesteście pod tą klasą? - zamrugaliśmy zaskoczeni.
- To nie tu mamy lekcje? -spytał się go szokowany Nataniel, chwytając dłonią za swój podbródek. Spojrzał na ziemie, próbując przypomnieć sobie dzisiejszy plan lekcji
- Mamy tu lekcję, ale dzisiaj naszego nauczyciela nie ma - uśmiechnął się promienie.
- Yes! - krzyczę z wielkim banem na twarzy, szybko podnosząc pieść na wysokość ust, tylko po to, aby ekstremalnym tempie ją opuścić na wysokość klatki piersiowej w geście, że się cieszę.
- Jaki zaciesz - spojrzałam się na ,,źródło" głosu, czyli moją złotowłosą przyjaciółkę i nagle wszyscy zaczęli się, że mnie śmiać. Na początku nie wiedziałam jak zareagować, więc uśmiechnęłam się jeszcze bardziej niż wcześniej ukazując moje białe ząbki.
- To gdzie idziemy? - Rozala spojrzała się na nas szczęśliwa.
- Mhm...- zaczęliśmy się zastanawiać.
- Może pójdziemy na dziedziniec - zaproponowałam, a wszyscy zgodzili się przytakując.
Ruszyliśmy przed siebie. Szłam wolnym tempie na samym końcu, obserwując mych przyjaciół, ale brakowało mi dwóch osób, czyli Kastiela i Lysandra.
Nagle...poczułam  uścisk na swym nadgarstku, więc zatrzymałam się i spojrzałam na właściciela ręki, czyli różnookiego.
- Chodź - powiedział cicho i zaczął iść w przeciwnym kierunku niż szła reszta. Kiedy znikli nam z oczu, Rain się zatrzymał. - Posłuchaj mnie...- jego ton głosu jest nadzwyczajnie poważny. - Elis jest bardzo niebezpieczna...
- E-lis - za jąkałam się gdyż spojrzałam się w jego oczy i mnie zatkało. Lysander spoglądał na mnie z powagą, zaś w jego oczach zauważyłam złość wymieszaną ze zaniepokojeniem. Mówiąc prościej zatkało mnie, bo nigdy u niego nie widziałam takiego wyrazu twarzy.
- Tak - uśmiechnął się gdyż pewnie zauważył mój wyraz twarzy. - Ona chodziła niegdyś z Kastielem. Aby go zdobyć pozbywała się wszystkich swoich przeciwniczek - posmutniał. - A to ich nękała, psuła im życie, wiele z nich nie wytrzymało tego stresu i się załamało, bądź zmieniło szkolę, a kilka nawet - zauważyłam, że przygryza dolną wargę i zaciska pięści - odebrało sobie życie - odwrócił głowę w bok, zamykając oczy. ,,Że co?" pomyślałam szokowana, w tym momencie moje oczy były szeroko otwarte. Moje serce przyśpieszyło ze strachu, gdyż po tym co teraz usłyszałam zaczęłam się bać tej jakże z pozoru niewinnie wyglądającej osobie. - Ale pomimo tego nikt nie mógł wpłynąć na jej zachowanie, a Kastiel oślepł z tej miłości - dodał, a we mnie coś pękło...znowu. - Więc posłuchaj mnie Alicjo! - potrząsnął mną. - Musisz na nią uważać i to bardzo!
- Cze-Czem-u - wyjąkałam z trudem, gdyż czułam jakby ktoś mnie podduszał. Szybko położyłam swoją dłoń na mym karku, bo zazwyczaj takie coś mi pomagało, kiedy czułam, że  coraz ciężej mi się oddycha.
- Gdyż jesteś blisko Kastiela - wziął ze mnie swe dłonie, zaś ja cały czas śledziłam wzrokiem, wszystkie jego ruchy.
- Ale czemu mi to mówisz - przeniosłam swój smutny, przestraszony wzrok na podłogę.
- Ponieważ jesteśmy przyjaciółmi - spojrzałam się na niego zaskoczona i zauważyłam na jego twarzy  pojawił się grymas szczęścia.
- Przyjaciółmi...co? - uśmiechnęłam się nikło.
- A teraz wybacz, ale muszę coś zrobić - chłopak zaczął szukać coś po kieszeniach. Po kilku sekundach poszukiwania zbladł.
- Co się stało? - przechyliłam głowę w bok.
- Znowu zgubiłem swój notes...-załamał się.
- Wiesz co! - zrobiłam kilka kroków do przodu. - Pomogę ci go poszukać - ruszyłam przed siebie. Kiedy skręcałam w korytarz, zauważyłam, że Lysander nerwowo nad czymś rozmyśla.

Jakiś czas później...

-Gdzie jeszcze nie byłam? - wyszeptałam w trakcje rozglądania się po parterze i nagle na końcu korytarza mignęła mi się jakaś rzecz leżąca na ziemi. - Może to ten notes... - pomyślałam szczęśliwa i ruszyłam przed siebie. Gdy przechodziłam koło gabinetu dyrci, nagle ktoś otworzył drzwi. Zrobiłam szybki skok w tył. Niestety nie wylądowałam z równowagą i zaliczyłam porządną glebę. Spojrzałam się przestraszona na drzwi i zaczęłam swe modły, aby nie ukazała się mym oczom niska staruszka. Szybko chciałam wstać, ale tyłek mnie zabolał i syknęłam z bólu.
- Ał, ał - wyszeptałam spoglądając na moje siedzenie, z grymasem bólu na twarzy.
- W porządku - do moich uszu dotarł damski nieznany mi głos. Chciałam spojrzeć na jego właścicielkę, ale widok zasłoniła mi jej dłoń, więc niepewnie ją chwyciłam. Następnie dziewczyna pomogła mi wstać.
- Dzię... - przerwałam gdyż zauważyłam Elis - ...kuje - dokończyłam niepewnie z wymuszanym uśmiechem. Powiem wam tak...nie boję się prawie nikogo, ale jak usłyszałam historię Lysia, to cykam się tej kobiety. 
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się, zaś ja poczułam jakby serce miało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. - Mam nadzieję, że spotkamy się później - zrobiła kilka kroków mijając mnie ze złowieszczym uśmiechem - A-l-i-c-j-o - przeliterowała moje imię odchodząc.
- Skąd ona zna moje imię - wyszeptałam przestraszona. Z tego całego stresu zaczęłam się pocić, zaś moje ciało ,,zaatakowały" zimne dreszcze. - Czyżby wybrała mnie za cel - pomyślałam. - Nie! - potrząsnęłam głową. - Na pewno nie! - dodałam w duchu i na moją twarz od razu wkradł się wielki uśmiech. Następnie szybkim krokiem ruszyłam na koniec korytarza.
- O jest! - krzyknęłam podnosząc notes Lysandra i zaczęłam mu się przyglądać i ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu różnookiego. - Myślałam, że ta okładka będzie bardziej ozdoba - wyszeptałam, wzdychając.

Rozglądając się szukałam wzrokiem chłopaka ubranego w stylu wiktoriańskim. Niestety...nie mogłam o znaleźć przez dobre dziesięć minut. Kurcze w takim tempie moja wolna godzina się skończy. Zrobiłam smutną minę.
- To trochę przygnębiające - nadymiłam lekko policzki.
- Alicja? - słyszę swoje imię. Szybko odwracam się na pięcie i moim oczom ukazuje się ,,zgubione przeze mnie osoba".
- Lysander, znalazłam notes - wystawiłam rękę z małym zeszytem. - Masz - uśmiechnęłam się promieni.
- Dziękuje - odebrał ode mnie notes. - Zaglądałaś do środka? - spojrzał się na mnie podejrzanie.
- Spokojnie! Nawet do niego nie zajrzałam - uśmiechnęłam się, kładąc głowę na prawy bark.
- Rozumiem - rzekł cicho. 
- Cieszę się, że mogłam pomóc - zrobiłam kilka kroków mijając go. - A teraz idziemy do naszych przyjaciół? - spojrzałam się na niego przez ramię idąc przed siebie.
Chłopak przytakuje i w milczeniu ruszamy na dziedziniec, gdzie prawdopodobnie znajduje się nasza paczka.
************************************************************************
Skończone!!
Shiro: A teraz się tłumacz, czemu rozdziału nie było...
Powiem wam tak...mocny ból głowy i te ciężkie dni dla kobiety mi się rozpoczęły...Możecie uwierzyć, ale przez to ciężko mi się pisze? 0-0 (dlatego może być więcej błędów niż zazwyczaj)
Shiro: To tylko taka wymówka...
Przez ten tydzień rozdziały będą się pojawiać co 2 dni (prawdopodobnie).
Shiro: Prawdopodobnie...*mówi załamany*
W tym rozdziale było mało Kasa, ale za to było trochę więcej Lysia ^^ A teraz gadać, kto jest szokowany po przeczytaniu historii Lysia? XD
Shiro: Ja troszeczkę jestem...mam nadzieję, że nie zrobi nic poważnego Alicji...
Niestety nie mogę nic ci powiedzieć na ten temat ;)
Shiro:...
Część z was myślała, że to Debra, ale niestety (lub dobrze XD) to nei ona. Tak nie lubię tej babay, że postanowiłam ją zamienić.
Pozdrawiam ^^
Shiro: Ja również pozdrawiam ;)
Do zobaczenia~

PS zachęcam do wzięcia udziału w ankiecie ^^

7 komentarzy:

  1. Twierdzisz, że aż tak nie lubisz Deobry, że zamieniłaś ją na zmyśloną postać. Wiesz co Ci powiem? Już chyba wolałam Debre. Ona najprawdopodobniej nie doprowadziła nikogo do takiego załamania psychicznego, aby odczuł potrzebe skończenia z własnych życiem :/ Zaniepokoiło mnie to. Odczuwam, że z Ali przez nią może skończyć się, źle.. bardzo źle. STOP~! Skończ w końcu myśleć tak pesymistycznie! >-<
    Fakt, było troche mało Kazika, ale jakoś to przeboleje.. bynajmniej na chwile się zjawił ^^
    Pozdrawiam i życze miłego wieczorka! ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja tak nie znoszę Debry, więc zastąpiłam ją Elis >//<
      Shiro: Na pewno teraz by była lepsza tamta baba od tej w twoim opowiadaniu...
      ...
      Wiesz co? Nie chce mi się gadać na ten temat *odwracam wzrok*
      Shiro:...*wzdycha*
      Dziękuje za komentarz i za wenę ^^
      Shiro: Pozdrawiam ;)
      Ja również pozdrawiam :D

      Usuń
    2. I to znowu ja~! :D
      Chciałabym Cię poinformować, że zostałaś wybrana do LBA~! Pytania znajdziesz pod tym linkiem: http://slodki-flirt-opowiadania-kastiel.blogspot.com/p/lba.html
      Pozdrawiam bardzo cieplutko Ciebie jak i Shiro~!

      Usuń
  2. Dobry wieczór zacna damo! I dobry wieczór Tobie, zacny Shiro!
    Julka: -*patrzy z wściekłością* Ty się dobrze czujesz?
    -Zaiste, dziękuję za okazaną troskę!
    Julka: -*drapie się po głowie* Weź ogarnij downa, downie!
    -Oczywiście, już się za to zabieram...
    Julka: -*facepalm* Załamuję się!
    -Ależ o cóż ci chodzi?
    Julka: -Weź normalnie gadaj!
    -*Wzdycha* Niech będzie. To tak: rozdział super, cudo i w ogóle. Nienawidzę Debry, ale Elis jest jeszcze gorsza -_-
    Julka: -Mogę powiedzieć, co bym z nią zrobiła?
    -Jak musisz...
    Julka: -Ja bym ją wsadziła na pół godziny do pieca, potem włożyłabym jej trójząb w du.... odbyt, pocięła widelcem, a szczątki dała staremu, umierającemu psu, który by potem umarł, a ja go zakopała.
    -*Wznosi oczy do nieba* Boże, dlaczego?! Dlaczego zadaję się z tą psychopatką?!
    Julka: -Wiem, że mnie uwielbiasz *szeroki uśmiech*
    -Ale rzeczywiście, tej zołzie życzę najgorszego. Mam nadzieję, że nie zrobi za dużego zamieszania, ale pewnie będzie na odwrót XD Kastiel zmył się, gdy był potrzebny XD
    Julka: -Tylko, żeby nie przebywał z tą suk...
    -*Zatykam jej buzię* Z wredną dziewoją.
    Julka: -*Zabiera rękę* Pójdźmy na kompromis: wredną suką.
    -*tik nerwowy* Ale Alexy najlepszy XD Nie ma to jak nasz pedalik ^^
    Julka: -*Spogląda zdziwiona* Zabiję ją dzisiaj...
    -Co mówiłaś?
    Julka: -Żebyś się ogarnęła, bo jak nic cię zabiję...
    -Ha-ha-ha.
    Julka: -Masz coś jeszcze do powiedzenia?
    -Tak! Przesyłam nieskończenie wielką ilość weny, życzę mniej uporczywych dolegliwości, dużo dobrego oraz oczywiście pozdrawiam najserdeczniej z całego nienormalnego serca!
    Julka: -Ja też. A teraz przepraszam, muszę coś z nią zrobić...
    -Do zobaczenia! (Mam nadzieję, że przeżyję...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięks za komentarz ^^
      Shiro: ,,Dzięks" *mówi cicho i się śmieję*
      A ty czemu się śmiejesz? 0-0
      Shiro: Wybacz, ale dzisiaj mam zmienny humor *szeroki uśmiech*
      ...*spoglądam na niego w ciszy i skupieniu*
      Shiro: A tobie co jest...? *odsuwa się ode mnie*
      Jesteś jak kobieta w ciąży *mówię szybko*
      Shiro: Że co?!
      Tak dobrze słyszałeś :D
      Shiro:...
      Dziękuje jeszcze za wenę i pozdrawiam :3
      Shiro: Ja również pozdrawiam i mam nadzieję, że przeżyjesz ^^

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Hello, it's my! Z nieukrywaną przyjemnością powiadamiam Cię, że zostałaś nominowana do LBA! Szczegóły tutaj: https://julka-i-jej-historia-w-amorisie.blogspot.com/2016/07/lba.html

      Usuń