W poprzednim rozdziale:
- Wiesz co Alicjo - zaczęła spokojnie, zaś ja spojrzałam się na nią zaciekawiona, przechylając głowę w bok. - Myślę, że to co ci się przytrafiło, nie było wypadkiem - jej głos jest nadzwyczajnie poważny.
*****
- Oki - zrobiłam kółeczko z palców.
- A tak właściwie, to gdzie jedziemy? - spytałam się podekscytowana.
- Gdzie jedziemy? Pytasz się? - na jego twarzy pojawia się zadziorny grymas. - Jedziemy tam, gdzie poprowadzą nas drogi~
*****
Po około czterdziestu minutach, dojechaliśmy tam gdzie ,,poprowadziły nas drogi", czyli do luksusowej pięciogwiazdkowej restauracji. Spojrzałam się na nią przez okno i o mało co się nie załamałam.
Zerknęłam na chłopaka, kiedy napotkał mój wzrok typu ,,ty tak na serio?" przechylił głowę lekko bok i od razu zaczął się zastanawiać o co mi może chodzić.
Minęło dobre kilka minut, namiętnego rozmyślania chłopaka, który przy swoim myśleniu robił przeróżne pozy na jakie mu pozwalał samochód. A to opierał się łokciami o kierownice, kładąc twarz w swych dłoniach, a to odchylał się do tyłu na fotelu, spoglądając w sufit.
Nagle moja cierpliwość się wyczerpała i ,,wybuchnęłam".
- Do jasnej anielki Erick! - wydarłam się, zaś czerwonowłosy spojrzał się na mnie zaskoczony i z lekka zdezorientowany. - Nie widzisz jak wyglądam - pokazałam mu dłońmi, moje brudne od błota oraz krwi ubrania.
- Aaaa - uderzył pięścią w otwartą dłoń. - Dla mnie możesz nawet tak iść ze mną na kolację - uśmiechnął się słonecznie, ukazując swoje perłowe kły.
- Ale ja tak tam nie chce iść - na moim czole pojawiła się pulsująca żyłka. - Posłuchaj mnie Erick - powiedziałam groźnie. Chłopak zadrżał. - Może tobie taki wygląd pasuje, ale nie mi i tamtym ludziom w restauracji IDIOTO! -wydarłam się.
- No dobra - Erick westchnął, przekręcając kluczyk w stacyjce. Przez jego czyn samochód zapalił. - Jedziemy na małe zakupy - uśmiechnął się ciepło. Przytaknęłam, a on ruszył. - A tak właściwie, wiedziałem, że tak zareagujesz i specjalnie cię powkurzałem- zaśmiał się, zaś na moim czole pojawiła się pulsująca żyłka - więc zarezerwowałem wizytę w najlepszym sklepie ubraniami w tej okolicy - przez jego słowa zatkało mnie. Szybko spojrzałam się na niego spojrzeniem typu ,,Ty tak na serio". - Myślałem, że będziesz bardziej zadowolona z zakupów - na jego twarz wkradło się zrezygnowanie, zaś po czole spłynęła animowska kropelka.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Erick kierował, zaś ja pochłonęłam się w spoglądaniu na krajobraz za szybą, obserwując wszystko co mijaliśmy, skąpane w lekkim deszczu.
Dziesięć minut później~
Sklep
Kiedy weszliśmy do ,,sklepu" zatkało mnie, gdyż jest to sieciówka, który należała do moich rodziców. Czuje się teraz trochę dziwnie, ponieważ panuje tu poważna atmosfera, pomimo tego, że gra tutaj młodzieżowa skoczna muzyka.
Sprzedawczynie ubrane były specjalne uniformy, zaprojektowane przez moją mamę, czyli dość nietypowe spodnie, a raczej le-dżinsy, na które ,,zarzucona" była spódnica i przeróżne chusty, a to w kratę, a to w linie, bądź normalne proste, zaś bluzka na krótki rękaw ,,opadała" na ramiona, odsłaniając prawie w całości klatkę piersiowej. Jedynie co ją zasłaniało, to paski, które powstrzymywały górną część ubioru, aby nie spadła.
Całe wnętrze jest dość przytulne. Dominują kolory modne w tym sezonie. Na samym środku znajduje się ogromna pufa z szafką, na którą położone są różne dodatki, bądź instrumenty. Same ciuchy były zawieszone na wieszakach, albo znajdowały się na manekinach.
Do tego wszystkiego pracownice, gdy tylko nas zauważyły, skłoniły się mówiąc ,,witajcie szanowni klienci".
- Przesadzają! - krzyczę w myślach załamując się jeszcze bardziej. Moje ciało zamieniło się w słup soli, który naruszony przez wiatr się rozsypuje. Spojrzałam się ukradkiem na Ericka, który jak jakiś idiota uśmiecha się szeroko.
- Poproszę jakąś sukienkę dla tej panienki - podchodzi do mnie, chwytając mą dłoń. Nagle nie wiadomo czemu chłopaka zaczęła otaczać różowa aura i róże.
- Ta-Tak jest - zawahała się jedna z pracownic sklepów, która była tak bardzo oszołomiona urokiem Ericka, że jej oczy zamieniły się w małe różowe serduszka.
Po moim czole spłynęła animowska kropelka.
- Proszę niech panienka ruszy za mną - spojrzała się na mnie z nutką nienawiści.
Przytaknęłam za nią i ruszyłam za dziewczyną w stronę przymierzalni. Kiedy do niej weszłam moim oczom rzuciły się dwa duże lustra oraz wielka czerwona mięciutka (z widoku) pufa, która wyglądała na dość wygodną.
- Niech panienka chwilę poczeka, zaraz przyniosę drogiej klientce jakąś kreację - uśmiechnęła się sztucznie i wyszła, zostawiając mnie samą.
- Na serio przesadzają - wyszeptałam i spojrzałam się na moje buty ze rezygnacją. -
Ciekawe gdzie jest Erick...-dodałam i nagle do pomieszczenia weszła szeroko uśmiechnięta pracownica z wieloma sukienkami na ramieniu. No nie powiem, szybka była...
- Może panienka przymierzy tą - pokazała mi pięknom blado-różową sukienkę, z czarnym paskiem, który zawiązany jest kokardkę. Zaczęłam się zastanawiać, aż w końcu przytaknęłam i ją ubrałam.
No nawet, nawet w niej wyglądam. - Kompletnie nie pasuje - powiedziała poważnie. Spojrzałam się na nią zaskoczona. - To może tą - tym razem pokazała sukienkę z krótkim przodem i długim tyłem. Ubrałam ją i spojrzałam się w lustro, kołysząc się raz w prawo, raz w lewo. Niebieski kolor za bardzo nie pasował do mnie, gdyż trochę mieszał mi się z włosami. - Ta też ci nie pasuje - zaczęła się zastanawiać i nagle ją olśniło. - Co pani powie na tą? - uśmiechnęła się, przechylając głowę w bok, zaś ja zaczęłam przyglądać cię sukience.
Jest ona koloru jasnoróżowego. Składa się trzech warstw. Pod dekoltem był zawiązany cienki czerwony pasek, który był ,,podstawką" dla wielkiej kokardy o tym samym kolorze. Cienkie ramiączka ,,rozpoczynała się" kwiatem o kolorze zachodzącego słońca. No nie powiem spodobała mi się.
Kiedy się w nią ubrałam uśmiechnęłam się szeroko.
- Ta pani pasuje - przytaknęłam uśmiechając się szeroko. - Zaraz przyniosę dodatki - powiedziała i wyszła z przymierzalni.
Po kilku minutach wróciła przynosząc ze sobą dwie bransoletki, trzy wstążki. Dwie dłuższe, które zawiązała mi na rękach i jedną na łydkę, są one tego samego koloru co pasek. W jej dłoniach znajdowały się jeszcze złote kolczyki i naszyjnik oraz kwiatowe spinki.
- Te ozdoby założę ci po umyciu włosów - uśmiechnęła się złowieszczo.
- Że co...-spojrzałam się na nią zaskoczona.
- A co z sukienk...
- Niech zostanie - przerwała mi. Chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do drugiej części sklepu. Kątem oka zauważyłam Ericka, który wpatrywał się w telefon. Do moich uszu dotarły jeszcze szepty dziewczyn, mówiące ,,
o jaki on jest słodki~. Czy ma dziewczynę? Czy to nie ten sławny rockiem? " itp.
Kiedy umyto mi włosy, sklepowa stylistka uczesała mi włosy i lekko umalowała. Gdy wyszłam z części stylistycznej, mój chłopak stanął tuż przede mną.
Cały jest zarumieniony, zaś w jego oczach mogłam zauważyć błysk szczęścia.
- Wyglądasz ładnie - wyszeptał, łapiąc się za brodę, odwracając przy tym wzrok w geście zawstydzenia. - Jak się cieszę, że ją wybrałem...
-
Że co? - otworzyłam szerzej oczy. -
Erick ją wybrał? No nie wieże! - spojrzałam się na sukienkę, później na chłopaka i tak w kółko.
Następnie Leizer zapłacił za wszystko, nie chciałam być w tedy przy nim, gdyż ta cena prawdopodobnie by mnie zabiła. Cóż żyłam wśród bogactw i jestem bogata, ale nigdy nie lubiłam wykorzystywać pieniędzy dla własnego widzi mi się. Nigdy nie chciałam czuć się jak jakiś rozkapryszony bachor bogacza, ale niestety, przez fakt, że moi rodzice są nadziani, wszyscy za taką mnie uważali...
Kiedy wychodziliśmy ze sklepu, chłopak zawołał mnie. Odwróciłam się w jego stronę, byłam zaciekawiona co chce. Erick zamyka oczy idąc w moim kierunki, kiedy jest blisko mnie, ściąga mi szyi naszyjnik, na którym zawieszony jest pierścionek zaręczynowy.
Delikatnie chwyta mą dłoń i wsuwa dowód jego miłości na mój palec. Unosi moją rękę do góry i całuje najpierw zewnętrzną część mojej dłoni, a potem ,,ozdobę".
Na moją twarz wkradają się ogromne rumieńce, zaś moje serce przyśpiesza.
- Od razu lepiej - szepcze, splatając nasze palce. Następnie rusza, idąc przed siebie trzymając mnie za dłoń do samochodu, który znajduje się kilka kroków od nas.
Ta krótka chwila stała się wiecznością, która mogłaby trwać wiecznie.
*****
Kastiel
(trochę wcześniej)
Erick właśnie porwał ze sobą Alicję. Małą wkurzającą, a zarazem słodką istotę.
-Do cholery...zakląłem w myślach, przeczesując palcami moje mokre od deszczu czerwone włosy, które poruszały się za sprawą lekkiej bryzy.
- Gdzie on ją zabrał - wyszeptałem, ale najwyraźniej musieli mnie usłyszeć moi przyjaciele, gdyż spojrzeli się na mnie zaskoczeni.
- Pewnie na randkę - odezwała się mała wkurzająca blondynka. O
j jak ja miałem nadzieję, że tego nie powie. Nie chce, aby mój idol, był sam na sam z moją ukochaną. Idol? Tak dobrze przeczytaliście. Odkąd Leizer stał się sławny, stał się moim autorytetem, to właśnie przez to, że on ma czerwone włosy, przefarbowałem swój czerń na ten kolor w okresie buntu. Do tego uwielbiam jak ten koleś gra na gitarze + bym chciał być kiedyś sławny jak on. Wracając do tego cholernego tematu...
- Na randkę!? - krzyknęła cała ekipa.
Spojrzałem się zły na blondynę, czy ona wszystko mówi mi na złość, czy mnie nienawidzi, bo nie trawie Nataniela jej kochasia, czy co?
- Ups...-zakryła dłonią usta. - Kurcze nie miałam tego mówić - wyszeptała, a że stała akurat koło mnie, usłyszałem ją. - Jakby co nic nie mówiłam - uśmiechnęła się słodko, przechylając głowę w bok
Westchnąłem i przeniosłem swój wzrok na każdego członka naszej paczki. Lysio nad czym rozmyślał, Rozalia otworzyła szeroko buzie, pewnie była zdziwiona, że jej przyjaciółka poszła na randkę nie mówiąc jej o tym, Armin trzymał przy ustach swoją konsole, był tak zdziwiony, że aż przestał grać, zaś Alexy szokowany spojrzał się w niebo. A ostatni Śractaniel podszedł do karzełka i zaczął ją wypytywać o coś po cichu.
Ciekawe co oni teraz robią? Trzymają się za ręce? Całują? Mam nadzieję, że tylko siedzą i gadają ze sobą, ale to raczej nie możliwe.
Nagle moim ciałem zawładnęło dziwne uczucie niepokoju o ukochaną osobę. Pojawia się ono, gdy twój obiekt westchnień jest z inną osobą, a nie z tobą...to zazdrość. Tak to badziewne uczucie, które poznałem bardzo dawno temu. Teraz jestem cholernie zazdrosny o Leizera.
Zdenerwowany westchnąłem i ruszyłem przed siebie w stronę wyjścia ze szkoły.
- Kastiel! Gdzie idziesz? - spojrzałem się na Lysandra, który spoglądał na mnie wściekle.
- Idę do domu! - machnąłem im rękom na pożegnanie, ruszając przed siebie.
Włożyłem ręce do kieszeni i spoglądając na czubki mych buty, szedłem, rozmyślając o tym co tak naprawdę łączy tą dwójkę. Co bądź Erick mówił, że jesteśmy rywalami, ale czy ten koleś od samego początku nie miał przewagi? Pewnie miał, ale nie chce, tak bardzo nie chce przegrać tej walki o jej miłość. Nawet jeśli ona go kocha, to sprawię, że zakocha się we mnie i będzie ze mną, aż do końca moich dni.
- Cholera! - zakląłem, wyjmując z kieszeni mój telefon. Spojrzałem się na zegarek, wzdychając z niezadowolenia.
*****
Kiedy zjedliśmy posiłek, Erick znowu usadził mnie w samochodzie. Jestem troszeczkę wkurzona, gdyż najchętniej bym już wróciła do domu. Agr~! Jak mi się nudzi patrząc przez te okno. Najchętniej bym się położyła mięciutkim łóżeczku, coś poczytała, popisała, ale nie mojemu narzeczonemu zachciało się mnie zabrać gdzie indziej niż restauracja.
Wzdycham.
- No już się tak nie denerwuj - usłyszałam jego głos, od razu spojrzałam na chłopaka. - Niedługo dojedziemy - uśmiechnął się - na pewno się ucieszysz jak diabli - zaśmiał się.
Przechyliłam głowę w bok, analizując to co powiedział.
Ucieszę się jak diabli...co? Tylko gdzie miałabym taki wielki zaciesz?...O czym ja w ogóle myślę, wszędzie gdzie pojadę, sprawia, że moje serce szybciej bije z ekscytacji.
Po około dziesięciu minutach moim oczom ukazał się najwspanialsze miejsce, które wręcz kocham, czyli morze. Moje oczy zabłysnęły z tej ekscytacji. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech i lekkie rumieńce.
- Morze - szepcze rozmarzona, następnie do moich uszu dochodzi śmiech Ericka.
- Muszę cię rozpieszczać dopóki mogę - na jego twarz wkradł się smutek. Pewnie teraz pomyślał o mojej chorobie i mym beznadziejnym przypadku. Cóż bym chciała jak najwięcej przeżyć. Chciałabym kiedyś pojechać do Japonii, ale raczej przed moją śmiercią tego nie zrobię...co ja gadam!? Przeżyję, zawsze trzeba myśleć pozytywnie. Przeżyję i spełnię swoje największe marzenie!
Gdy zachodzi słońce maszerujemy po plaży, trzymając się za dłonie. Najchętniej wskoczyłabym do wody i się wykąpała, ale Leizer by mnie pewnie powiesił, albo dał porządny ochrzan.
Zachodzące słońce robi idealnie romantyczny nastrój, tylko od czasu do czasu spotykamy jakieś osoby na plaży, najczęściej są to pary, bądź staruszkowie na spacerze. Rozglądam się zaciekawiona w każdym kierunku, może wypatrzę jakąś fokę, czy coś innego.
- Alicja - Erick się zatrzymuje a ja z nim.
- Hm? - spojrzałam się w jego oczy, a on moje. Nagle nachyla się i namiętnie mnie całuje. Przez to, że mnie zaskoczył, już na samym początku straciłam jakiekolwiek powietrze. Gdy odsunął się ode mnie, dotknął swoim czołem moje. Jego twarz była bardzo blisko mnie, przez co serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej niż przed chwilą, zaś na poliki wkradły mi się małe rumieńce.
- Wiesz, że cię kocham - szepcze mi w ucho. Na jego słowa uśmiecham się ciepło.
- Wiem - śmieję się szczęśliwie. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy się wspólnie w skupieniu na morskie fale. Zamykając oczy, zauważyłam obraz pewnej złośliwej osoby, czyli Kastiela. C
zemu teraz o nim myślę? Nie wiem, ale mam nadzieję, że kiedyś się dowiem.
*****
Dom
(Noc)
Kiedy pierwsza weszłam do domu, na sofie zauważyłam śpiącego czerwonowłosego chłopaka.
Czyżby się o mnie martwił? Pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Nagle zauważyłam Coco z jej ulubionym aparatem. Co ta dziewczyna znowu kombinuje...?
*
Pstryk*
Nie gadaj?! Zrobiła mu fotkę! Otworzyłam szerzej usta z tego zdziwienia. Gdy Erick staję koło mnie i zauważa swoją siostrę, biedny robi załamkę.
- Znowu to robisz głupia siostro? - westchnął zrezygnowany, zaś blondynka podskoczyła do góry, gdyż pewnie Leizer ją wystraszył.
- Wróciliście - schowała aparat za plecami.
- Tak - chłopak spojrzał się na nią podejrzliwie, zaś niczego nieświadomy Kastiel nadal spał. Cwaniak ma pewnie mocny sen... - Nie mogę uwierzyć, że to robisz...
- Ale co!? - zdenerwowała się. Czerwonowłosy powiedział coś przed sen, zaś Coco się przez to uspokoiła. - Mogę robić co chcę - tupnęła, odwracając przy tym wzrok.
- Wiesz, że to nazywa się ,,naruszeniem czyjeś przestrzeni osobistej"? - siostra spojrzała się na niego jak na idiotę. - A tobie co? - westchnął.
- Nic...-wzruszyła ramionami.
- Czy możecie mi powiedzieć o co chodzi? - spytałam się ich przechylając głowę w bok.
- O Ali byłaś tu? - powiedziała moja przyjaciółka, zaś ja się załamałam, na dodatek na moim czole pojawiła się czerwona pulsująca żyłka.
- Myślałem, że już poszłaś na górę - tym to mnie dobił. Zaliczyłam glebę.
- Przepraszam, że jestem ja duch - mój głos był bez uczuć. Jak ci idioci nie mogli mnie zauważyć. - To może ja pójdę po jakiś koc i przykryję tu o to tego idiotę - spojrzałam się na Kastiela, następnie wolnym krokiem ruszyłam na piętro.
Jestem załamana i zła jednocześnie, ale gdy tylko wróciłam na piętro i zobaczyłam słodko śpiącego Kastiela, moje serce przyśpieszyło, zaś wszystkie negatywne emocję zniknęły. Na szczęście pokłócone rodzeństwo poszło na górę, przez co w salonie pozostałam tylko ja i śpioszek.
Przykryłam go brązowym puszystym kocem. Mój wzrok z niewiadomego mi powodu, powędrował na spokojną twarz chłopaka i nagle pocałowałam chłopaka, mówiąc ,,dziękuje, że za mną czekałeś". Gdy się od niego odsunęłam, zaczęłam się rozglądać, nie chciałam, aby ktokolwiek to zobaczył, na całe szczęście nikogo nie było. Czuje, że serce może wyskoczyć mi zaraz piersi. O dziwo nie czuje się źle, że zdradziłam tym pocałunkiem Ericka. A może zdrada to za dużo powiedziane?
-
Czyżby pokochałam Kastiela - pomyślałam szokowana, spoglądając na czerwonowłosego. -
Nie! - zaprzeczyłam w myślach, przykładając pięść w okolicy klatki piersiowej. -
To było tylko podziękowanie - zaczęłam sama sobie przytakiwać. -
Ale czemu przez to serce mi tak szybko zabiło...? - smutna spojrzałam się na ziemię.
Wzdycham i zrezygnowana ruszam na górę. Po wykąpaniu się i ubraniu, ruszyłam do pokoju, gdy tylko do niego weszłam ukazała się moja przyjaciółka leżąca na łóżku, w dłoniach trzymała książkę z medycyny. Kiedy mnie zauważyła, przywitała mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy, a potem wróciła do swojej lektury. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do biurka z zamiarem ,,zwinięcia" z niego mego smartfona. Kiedy go pochwyciłam, od razu wysłałam esa do Katrin. Popisałam z nią troszeczkę, a kiedy skończyłam położyłam się spać. Tyle się dzisiaj wydarzyło, więc zasnęłam bardzo szybko, oddając się w całości krainie wewnętrzny ukrytych pragnień.
Ciekawie co mi się dzisiaj przyśni i czy się to spełni?
************************************************************************
Nareszcie skończony T^T
Shiro: Przez ciebie musieli dłużej czekać *spogląda na mnie ze zgrozą* Przyznaj się miałaś lenia...raczej go masz, dlatego zajęło ci to więcej czasu? *wzdycha*
To nie tak! Po prostu myślałam, że rozdział wyjdzie krótszy, a tu niespodzianka i jest dłuższy 0-0
Shiro:...To chyba lepiej, co nie?
Tak, ale przez to moi czytelnicy musieli dłużej czekać.
Shiro: Wybaczą ci jeśli napiszesz kolejny rozdział na sobotę, bądź w niedziele *podstępny śmiech*
Postaram się specjalnie dla was <3
Ten rozdział może być bardziej bezsensu niż poprzednie, gdyż nie wiem co mi się stało, ale tak jakoś się na chwilkę wypaliłam ;-; Ale wróciłam do życia, więc spoko!
Shiro: I to jest przykład kobiety zmiennej...
Mówiłeś coś?
Shiro: Tak...
A co dokładnie mówiłeś *przechylam głowę w bok*
Shiro: ... *spogląda na mnie załamany* Było słuchać mnie za pierwszym razem *składa ręce na klatce piersiowej*
Przeprasiam *robię minę słodkiego kotka*
Shiro: Przyjmuje przeprosiny...
Super!! Wracając do tematu...
Jeszcze raz bardzo was przepraszam i dziękuje, że czekaliście za tym rozdziałem <3
Pozdrawiam!
Shiro: Ja również pozdrawiam *lekki uśmiech*
PS tak wyglądała Alicja w sukience:
(Tutaj poprawiłam oczy i usta w grafice...może kiedyś zrobię pełną wersie graficzną w komputerze XD)
PSS Rozdział zostanie jutro dokładniej sprawdzony, dlatego proszę nie zwracać zbytniej uwagi na błędy ;)